|
Blog > Komentarze do wpisu
Myśląca twarz Kościoła
Ewa obejrzała właśnie film dokumentalny o księdzu Tischnerze. Tischner - czy jak zawsze o nim myślałam: "Ksiądz profesor" - był dla mnie bardzo ważną osobą. Prywatne archiwum dokumentów niezwykle ważnych zostało w Polsce, więc nie mogę sprawdzić, kiedy napisałam pierwszy list do Księdza Profesora. Nie pamiętam dat. Pamiętam za to doskonale zdumienie i wzruszenie, które mnie ogarnęły, gdy otworzyłam kopertę z adresem zwrotnym z Łopusznej. Nie pamiętam, o co pytałam i co mnie sprowokowało do napisania tego pierwszego listu. Być może coś, co Tischner powiedział podczas rozmów o Katechizmie z Jackiem Żakowskim, które oglądaliśmy prawie całą rodziną i które później dyskutowałam z bratem? A może to była jakaś inna kwestia, która pojawiła się w związku z jakąś czytaną książką? Znajomy poprosił mnie o napisanie tekstu dla pisma Jednota, kiedy zbliżała się trzecia rocznica śmierci Księdza Profesora. Napisałam tak: Myśląca twarz Kościoła Z jakichś powodów nie mogłam pojechać na pogrzeb Księdza Profesora. Pojechałam do Łopusznej później. Wybrałam się na całodzienną wyprawę. Z Warszawy do Krakowa, z Krakowa do Nowego Sącza, z Nowego Sącza do Łopusznej i z powrotem. To był dziwny dzień. Wypełniony muzyką i spokojem. Dopiero na cmentarzu, przed grobem, na którym leżały jeszcze wyschnięte kwiaty i wieńce pogrzebowe, zaczęłam płakać czując wewnątrz wielką pustkę. Stałam tam myśląc między innymi o wykładach i seminariach Księdza Profesora, na które jeździłam do Krakowa. O jego książkach, o tekstach w Tygodniku Powszechnym, o tym, jak wiele dał mi i wielu osobom do mnie podobnym. A potem poszłam na spacer, pod górę, najpierw drogą, a potem zwężającą się ścieżką. Szłam powoli stokiem góry, której nazwy nie znałam i wracał do mnie spokój. Spokój i radość. Pogoda była piękna, deszcz przestał padać niedawno i pozostawił wszystko świeżym, czystym i lśniącym. To był po prostu bardzo piękny dzień i może rzeczywiście w górach człowiek jest nieco bliżej Boga. Ostatecznie znalazłam sobie inne miejsce, inną religijną tradycję, inną wiarę. Kościół Księdza Profesora nie stał się moim kościołem, ale nigdy nie przestanę mu być wdzięczna za to, że pokazał mi tego Kościoła myślącą twarz. sobota, 31 stycznia 2009, kakofonia
TrackBack
Komentarze
balaram1
2009/01/31 18:47:52
+...a wiesz ,ja z ciekawością bym przeczytał tekst p.t. Kakofonia i wegetarianizm ...takie kakofoniowe refleksje na ten temat...nawet jesli miałoby to być w stylu - ot przyzwyczaiłam się i tyle;-) ...choć nic na siłę ...
evek
2009/01/31 18:57:58
wlasie jak sluchalam w tym filmie jego wypowiedzi, juz archiwalnych, bo to koncowka lat 90-tych przeciez, to ze zgroza pomyslalam - czemu sie go wtedy nie sluchali?? przeciez on dokladnie mowi - szczegolnie w odniesieniu do polityki, o tym, co sie wlasnie w PL dzieje...
brakuje ksiedza Tischnera, oj brakuje... a Twoj tekst swietny! dzieki za zacytowanie - mam okazje poczytac! a ten film widzialas? 2009/02/01 00:19:02
Dwie silne emocje mi sie odezwaly.
Zazdrosc i smutek. Taka smutna zazdrosc odczuwam, o to ze jestes o tyle starsza, ze moglas bardziej aktywnie rozumiec Profesora, a wrecz wejsc z nim w dialog. Gdy umieral, ja dopiero dorastalam do rozumienia, o czym mowi. Strasznie mi tego zal. Odczuwam smutek, gdy mysle o moim Kosciele, ktory pozbawiony takich ludzi jak Tischner i Wojtyla skreca w zdecydowanie inna strone niz bym chciala. Nie lubie braku myslenia. Coraz mniej czuje sie w KK u siebie. I znow smutna zazdrosc, bo Ty znalazlas juz sobie miejsce duchowe. Ja sie zaczynam coraz bardziej miotac. Rozwazam przystan w obrebie protestantyzmu, ale sam fakt, ze czuje sie do tych rozwazan zmuszona wywoluje u mnie smutek. Eeeech, life is brutal and full of zasadzkas.
sporothrix
2009/02/02 01:22:38
Masz rację co do bezmyślnego antyklerykalizmu. Natomiast co do nie-bezmyślnego - cóż, niektórzy przedstawiciele Kościoła sami się pięknie podstawiają. I rzeczywiście zauważanie wówczas ich błędów jest wygodne, bo szalenie łatwe. Poza tym, jak słusznie zauważył kiedyś o. Ludwik Wiśniewski, dominikanin, 'uczciwy katolik powinien być antyklerykałem' :-) .
Natomiast ksiądz Tischner budził moją sympatię do czasu, kiedy przeczytałam, jak wstrętne, ohydne antyfeministyczne miał poglądy, jak obrzydliwie traktował swoją doktorantkę, panią Karoń-Ostrowską, o czym ta opowiada w wywiadzie zebranym w pozycji "Kobiety uczą Kościół". Po przeczytaniu o erupcjach chamskiego i seksistowskiego dowcipu ks. Tischnera trudno mi jest, choć staram się, pamiętać o jego filozoficznym i innym dorobku. Jego katolicyzm nie zachwyca mnie jednak i nie jest on dla mnie myślącą twarzą Kościoła. Chyba, że Kościoła dla mężczyzn wyłącznie. 2009/02/02 16:32:21
.. kakofonia .. są takie chwile, kiedy się dochodzi do kresu drogi ..
.. co by to było gdybyśmy stanęli jak dwa świstaki i zapomnieli że trzeba stąd odejść ? .. .. takie zdarzenia nas dozbrajają .. śmierć bliskich osób jest nieunikniona .. podejrzewam, że wiem, co czujesz teraz .. mój ojciec też niedawno umarł nagle ..
geagea
2009/02/02 20:42:29
Kakofonio,
dziękuję Ci za ten tekst. Motyle, Mój też. Ale ja wciąż nie jestem pewna, czy "takie zdarzenia nas dozbrajają", czy raczej zmiękczają własnie, odzierają z pracowicie wyhodowanej skorupy. Trudno się potem pozbierać, bez względu na upływ czasu. |